"The Disintegration Loops" Williama Basinskiego (w dużym skrócie, dla tych którzy nie kojarzą - klasyk współczesnego ambientu, 4-płytowe pozostałości po starych taśmach i nagraniach Basinskiego z lat '80, ulegających całkowitemu zniszczeniu przy przepisywaniu ich na format cyfrowy, posłuchaj fragmentu) ma za sobą taki dość niesamowity kawałek historii, że Basinski miał skończyć projekt 11 września 2001, rano, w swoim mieszkaniu na Brooklynie, około dwóch kilometrów od World Trade Center, i spędził cały dzień i wieczór na dachu, patrząc na płomienie i słuchając Disintegration Loops (poczytaj relację Basinskiego i opis wznowienia, a ta recenzja nie jest najgorszą jaką można przeczytać, i widać tam okładki wszystkich czterech płyt). Faktycznie, trudno mi znaleźć lepszy soundtrack do (metaforycznego, ale generalnie nie tylko) końca świata.
Dwa dni temu, z okazji dziesięciolecia zamachu, w Metropolitan Museum of Art w Nowym Yorku odbył się darmowy koncert podczas którego wykonano między innymi fragmenty Disintegration Loops. Całości można posłuchać tutaj. Moim zdaniem zdecydowanie warto posłuchać - użycie faktycznych instrumentow sprawia że wszystko jest wyraźniejsze i nieco szybsze niż w oryginalnej wersji, słychać że to Disintegration Loops, ale różnice są też nie do przeoczenia. Tym bardziej, że (przynajmniej o ile mi wiadomo) to pierwsze wykonanie "na żywo".
can i has? / masz to possane? ^^
OdpowiedzUsuńNie umiem zajumać, bo flashe :/ Ale streaming działa just fine.
OdpowiedzUsuń