Tundra: byłem tylko na fragmencie który był ambientowy, medytacyjny i z użyciem dzwoneczków.
T'ien Lai. Wizualnie, bardzo fajnie: dwóch bosych ludzi w kolorowych, ja wiem, hidżabach? (przegrywam w nazywanie ubrań), no w każdym razie kolorowych szmatach, z czarnymi maskami na twarzy. Muzycznie: zacząłem słuchać od drugiej połowy "Serca miast zatrzymują się" (z tym fajnym, długim, transowym zakończeniem), a potem było spokojniej, czasami jak nieco przybrudzone CAN (reszta albumu w mało-disco aranżacji, ale dobrej do gibania się z zamkniętymi oczami).
Kto nie był ten trąba.
T'ien Lai. Wizualnie, bardzo fajnie: dwóch bosych ludzi w kolorowych, ja wiem, hidżabach? (przegrywam w nazywanie ubrań), no w każdym razie kolorowych szmatach, z czarnymi maskami na twarzy. Muzycznie: zacząłem słuchać od drugiej połowy "Serca miast zatrzymują się" (z tym fajnym, długim, transowym zakończeniem), a potem było spokojniej, czasami jak nieco przybrudzone CAN (reszta albumu w mało-disco aranżacji, ale dobrej do gibania się z zamkniętymi oczami).
Kto nie był ten trąba.