Zetknąłem się raczej z chłodnymi opiniami jeśli chodzi o ostatnie płyty Stefano Musso. Może są uzasadnione - znam jego dyskografię raczej wyrywkowo i tylko przez albumy nagrane we współpracy z kimś, nie solowe. Ostatnie, to znaczy "Aura Seminalis", "Tempus Rei" czy split z Aglaia.
W każdym razie "Aura Seminalis" słucham bardzo często. Spokojne, relaksujące, zero ciężkich elementów, raczej organiczne, trochę jakby ambientowiec zabrał się za chorały gregoriańskie. Graficznie design sugeruje renesans, z moimi odczuciami (późne średniowiecze) się to jakoś luźno zgadza - Musso jest niby z Mediolanu. Naturalnie nie w sensie odtwórstwa historycznego czy czegoś podobnego, raczej naturalnie się narzucającej mi na myśl atmosfery.
Czytanie przy tym "Gry szklanych paciorków" jest wartym przeżycia doznaniem. W tej serii wyszły do tej pory dwa albumy, liczę na więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz