sobota, 20 listopada 2010

Peemem, sreemem

Wygląda na to, że znowu wypada ostatnio pisać o PMM. So can i has?

Weźmy coś takiego i zobaczmy co da się z tego wyciągnąć: głównym sensem istnienia konkursów RPGowych powinno być dostawanie dobrego feedbacku. Dobry feedback, to taki po którym gramy lepiej - znamy więcej technik, umiemy się nimi lepiej posługiwać, znamy więcej sposobów gry czy gier, nie popełniamy błędów które popełnialiśmy, lepiej radzimy sobie z dynamiką społeczną, i tak dalej.

Tak więc Gramy! daje radę, bo gracze mogą zetknąć się z różnymi sposobami prowadzenia i ludźmi grającymi w innym stylu niż oni, konkursy na pisanie gier dają radę dlatego że dostaje się potem recenzje i wrażenia ludzi którzy może zagrali w jakiegoś tam twora, konkursy na scenariusze dają radę, bo dostaje się feedback od ludzi którzy siedzą w scenariuszach i korzystają z nich.

Z tego punktu widzenia, problemami PMM zupełnie nie są wciąż i wciąż wyciągane rzeczy - to że Craven Deckardowi parę lat temu powiedział że, czy to że Wojtek zastosował rekwizyt z soku malinowego sesji, czy to że ktoś kto i tak nie jeździ na konwenty strzela focha, bo na pewno Jego Ukochana Gra Nie Zostanie Doceniona Przez Zły Fandom, czy że ego jakiejś tam gwiazdki sieci poważnie przejmuje się tytułem Miszcza Miszczów, czy co tam jeszcze.

Problemem PMM jest to, że konkurs nie jest ukierunkowany na dobry i skuteczny feedback.

(nie mam tu jakiegoś super uzasadnienia, poza stosem rozmów nt. PMM, obserwacją flejmów sprzed paru lat i własnym udziałem rok temu, więc jeśli ktoś ma argumenty za tym że feedback, zwłaszcza w początkowym etapie konkursu jest dobry - i nie: dobry na ile Biedni Sędziowie Mogą, ale po prostu dobry - to ja chętnie usłyszę)

(nb, jeśli mogę oceniać po regulaminie, to samo tyczy się też np. Złotych Kości z Grojkonu)

PMM to trochę konkurs który dzieje się bo zawsze się dział, i wygląda tak jak wygląda, bo Puszkin napisał kiedyś tam regulamin i zostało. Nie ma pomysłu na PMM, więc nie ma też zmian, i dlatego z każdym rokiem różne dziury są coraz lepiej widoczne. Co więcej: z różnych historycznych powodów, w Polandzie nie myśli się o graniu w gry jako o czymś czego można się prosto nauczyć - bycie MG jest trudne, każdy uczy się na własną rękę, nie ma tradycji rozmawiania o grze, ludzie nie umieją identyfikować swoich preferencji growych, jeśli ludzie rozmawiają o technikach, to głównie o tym co jest dobrym podkładem muzycznym do sesji, i tak dalej. Krótko: nie ma dobrego kontekstu dla funkcjonowania czegoś takiego jak dobry feedback jeśli chodzi o prowadzenie.

Wszystkie inne problemy: jak to, że wielu sędziów niekoniecznie powinno sędziować bo ich kompetencje są średnie, albo to że kryteria są z głębokich lat '9o w Polsce, albo to że bazylion gier niby nie daje się sensownie w ramach PMM oceniać wynikają właśnie z tego, że nie ma myślenia w kategoriach skutecznego feedbacku.

Naturalnie, to może być doskonale OK - może warto mieć taki czysto lulzowy konkurs służący do tego żeby sobie trochę pograć, pośmiać w niewielkim gronie i podenerwować Sejiego - spoko. Ale może warto byłoby mieć coś nieco fajniejszego?

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie? Podenerwowac? Nid, na mnie trzeba czegos wiecej, niz PMM. Owszem, uwazam go za glupi i szkodliwy konkurs. Ale wylacznie mnie bawi - zwlaszcza brandzlowanie sie tytulatura.

    Cos fajniejszego by sie przydalo - ale do tego, jak sam zauwazasz, potrzeba zrozumienia, ze - pardon my frencz - nalezy grac, nie pierdolic. Parafrazujac: gry sa do grania, nie do opowiadania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Seji Troszke to dziwne, że konkurs ten wciaż się toczy w erze Web 2.0 (czytaj - Ctrl + C, Crtl+v). O wiele łatwiej wylansować sie na fejsbukach, tumblerach czy tez blogach - nie rozumiem po co raz do roku ma się zdarzać okazja na wypromowanie się jako mędrca fandomowego (tudzież flejmera antykonkursowego).

    Mamy erę 2.0 można sie promowac cały rok (i to bez regulaminów, nakazów i zakazów) ;) Wygłada to jak wybory / prezydenckie / parlamentarne / samorządowe - wiesz nadchodzi czas na spuszczenie ze smyczy swego wewnętrznego trola i przypuszczenie szturmu na barykady opozycji tudzież "starej zmurszałej gwardii", a przeciez mogłoby być tak pięknie i mozna by trolować 24/7 365/y. ;)

    Normalni ludzie zazwyczaj obchodzą pola bitew szerokim kręgiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Seji - może to się zmieniło przez ostatnie parę lat, ale ja odniosłem akurat odwrotne wrażenie - że ludzie którzy w tym biorą udział traktują to raczej na luzie i są dość zdystansowani, a cała emodrama i lans odchodzi na forach i blogach ;-)

    OdpowiedzUsuń