piątek, 26 marca 2010

Reign

Co prawda jeszcze nie skończyliśmy grać w Reign, ale nie sądzę żeby dalsze sesje coś istotnego zmieniły w mojej opinii o tej grze.

Strasznie brakuje mi w Reign paru rzeczy które potocznie określa się etykietką "indie". To dość zabawne, ale wraz z kolejnymi sesjami zacząłem doceniać np. Burning Wheel. Na ogół myślę o BW jako o dość klasycznej grze, ciężkiej, nieeleganckiej itakdalej; moje sesje w BW były dość mocno nieudane, jak mi się wydaje częściowo tylko z powodu prowadzącego. Ale jednak BW ma takie rzeczy które traktuję jako standard a standardem nie są, i zetknięcie się z Reign dość boleśnie mi to uświadomiło. Mechanika konfliktów społecznych, jasne określanie stawek (w tym konsekwencji porażki), zasada Let it Ride, Beliefs... Już nawet nie mówię o strukturyzowaniu gry a'la ekonomia scen Burning Empires, chociaż Reign aż się o to prosi. Przy czym większość tego rzeczy które bardzo łatwo można do Reigna włożyć; jest chyba celowo tak napisany, żeby zostawiać sporą elastyczność jeśli chodzi o sposób grania konkretnej grupy. Szkoda że nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo dopóki nie zaczęliśmy grać, zawarty implicite social contract trochę odbiega od moich preferencji.

Reign dobrze pasuje do długich kampanii, w których gracze zaczynają od bardzo słabych postaci żeby dochrapać się imperium czy dwóch po długim czasie. Zdecydowanie za długim, jeśli o mnie chodzi. Chyba powinniśmy byli zacząć z trochę mocniejszą kompanią; a tak, mieliśmy względnie mało okazji żeby się na serio pobawić związanymi z nią możliwościami.

One Roll Whatever, czyli generowanie stworów / kompanii / czarów jest dość zabawne. Można też w ten sposób stworzyć sobie postać, co oczywiście zrobiliśmy. Niestety, dostaje się dość znacząco różniące się możliwościami robienia fajnych rzeczy postacie. Albo to, albo kwestia tego że magia jest dość mocno niezrównoważona (co ma być związane z domyślnym settingiem gry, więc niekoniecznie jest wadą). Trochę (na szczęście trochę, bo można sobie modyfikować wyniki) syndrom rzucania 3k6 na cechy i wojowników z 7 siły, ja podziękuję, do OSR to drzwi obok.

ORE w wersji Reign ma mocno rozbudowaną listę skilli i wydaje mi się że lepiej myśleć o niej jako o "rozdętej", nie "rozbudowanej". Serio, osobny skill do nasłuchiwania a osobny do przepatrywania? So fuckin' 90s. Dodatkowo, jak chyba zawsze w przypadku długich list umiejętności, jest kilka znacznie ważniejszych i bardziej uniwersalnych niż reszta, o czym gracz przekonuje się dopiero w trakcie gry.

Mimo wszystko, polubiłem One Roll Engine na tyle, że kupię sobie Enchiridion i kiedyś dorzucę A Dirty World do jakiejś paczki. A Dirty Worlds, jak twierdzi cactusse, jest zaprojektowane tak żeby nie mieć feelingu klasycznego rpga, więc to co mi zgrzyta w Reign może tam być jakoś sprytnie rozwiązane.

Aha, dobrze że nie spisałem na serio autorskiej wersji Maga: Wstąpienie do łupania się Fundacjami / Frakcjami - wygląda na to, że odpowiednio mocno shackowane ORE zrobi to znacznie lepiej niż moje koślawe pomysły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz