piątek, 12 marca 2010

W. Aksionow "Moskwa kwa kwa"

Skończyłem niedawno. Garść luźnych wrażeń:
- podoba mi się to, jak zgrabnie Aksionow unika wpadania w ślady Bułhakowa. Jest kilka takich momentów, kiedy myślałem "o nie, teraz to już będzie kalka Mistrza i Małgorzaty", a potem mile się rozczarowywałem,
- nie rozumiem jaki jest związek zdjęć rentgenowskich z jazzem - wzmianki o tym pojawiają się parę razy w książce, ale są dla mnie kompletnie niezrozumiałe,
- mam też problem z zakończeniem, z samą końcówką, kiedy Gorska mówi o Glice że ta jest Świętą Nowej Fazy - chyba czas na magiczną frazę "kontekst kulturowy",
- wizja podpitego Stalina dzwoniącego nocą do wyróżniających się osób w Moskwie jest świetna, podobnie jak francuska Abchazja Mokkinakkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz