środa, 17 listopada 2010

Nagranie z FanFestu

Khaki wrzucił stare (z FanFestu) i krótkie nagranie mnie machającego rękami o słowie indie w ramach prelekcji Orient Expressu, TUTAJ. Zabawnie jest zobaczyć siebie na video, wykonuję dużo inogestów, zmarnuj dwie minuty swojego życia patrząc na mnie!

14 komentarzy:

  1. To to już oficjalnie się nazywa inogesty? Fajnie, ładniejsza w sumie nazwa niż "nidhogowanie" :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. z innej beczki, jak idzie ZH? nie ponaglam, sama jestem w głębokim lesie z MPB

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Sere: well, właśnie wymyśliłem tę nazwę, bo teraz dissujemy Inę za ten gest z uderzaniem jedną dłonią o drugą i wysuwaniem jej potem do przodu - wydaje mi się że ja teraz nadużywam kilka innych ;-)

    @ anka: "Zero History" jest totalnie hipsterskie! Jestem w jednej trzeciej, i składa się głównie z opisów ubrań, śniadań i gadżetów. Właściwie zupełnie mnie to nie dziwi u czołowego autora cyberpunku, takie następstwo :-)

    @ dro: thx! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nid, masa oipsow ubran i gadzetow byla juz w dwoch poprzednich tomach. Latwo zapomniec, bo to wszystko tak kapke mimochodem wypada na tle calej akcji. ZH mam ale jeszcze sie nie zabieralem, skonczylem cos w miare ciekawego Jaroda Lanniera - You're Not a Gadget, troszke polsko-narzekajaca pozycja na aktualny stan technologii a w szczegolnosci softwareu. Mozna dowiedziec sie mase interesujacych rzeczy - o Midi (formacie preawie z piekla) oraz o tym ze wszystkie tereazniejsze osý i im pochodne caly czas zakorzenione sa (z perspektywy interakcji z nimi) w mentalnosci lat siedemdziesiatych.

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, a nie mówiłam! come to think of it zawsze tak miał, tylko wcześniej opisywał konsole, oprogramowanie bojowe, noże spod paznokci albo kolorowe plastry z narkotykami. inna rzecz, ze milgrim jest w stanie uratować nawet dwie książki

    OdpowiedzUsuń
  6. @ nid, gesty - zawsze myślałam, że naśladuję twoje, a tu się okazuje, że to sięga dalej... no proszę.
    Żeby było ciekawie, korzystam z nich głównie w trakcie MGowania, albo rozmów o RPG :D.
    Normalnie się czuję jak jakiś pies Pawłowa.

    OdpowiedzUsuń
  7. @anka- operatywnym slowem jest "opisywal wizualnie", szczegolnie w cyberpunkowych cyklach - wrzuca on mase opisow sprzetu, nigdy nie tlumaczac doglebnie tego jak dzialaja ect. - pozostawiajac to w gestii czytajacych. Widoczne jest to od pierszych akapitow Neuromancera:

    "A year here and he still dreamed of cyberspace, hope fading nightly. All the speed he took, all the turns he'd taken and the corners he'd cut in Night City, and still he'd see the matrix in his sleep, bright lattices of logic unfolding across that colorless void…"

    W czasie kiedy Neuromancer sie ukazal nikt nie uzywal slowa Cyberprzestrzen w sensie jaki rozumienuy je dzisiaj, ale nawet czlowiek slyszacy ten wyraz po raz pierwszy jest w stanie wyobrazic sobie jak to mniej wiecej wyglada.

    No i oczywiscie do tego dochodza Gibsonowskie standardowe wtracenia ("The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.) w zaden sposob nie posuwajace akcji do przodu, ale pozwalajace nam zanurzyc sie w swiecie jaki on przed nami maluje.

    OdpowiedzUsuń
  8. tak, do tego gdyby takie ZH wyszło w 1987 to by robiło za czystej wody cyberpunk: każdy ma komputer w kieszeni, globalizacja, wyzerowanie geografii, zanik klasy średniej. ewentualnie (choć nie lubię się bawić w takie podziały) post-cyberpunk, bo bohaterowie jako-tako stoją po stronie moralnie mniej wątpliwej.

    nawet widziałam na esencji chyba jakąś recenzję Patterna stylizowaną na artykuł z zinu z lat 80tych

    OdpowiedzUsuń
  9. Najsmieszniejsza sprawa jest wlasnie fakt tego, ze zadnen z pisarzy near future (lub jak kto woli dzisaj cyberpunku) w latach osiemdziesiatych nie przewidzial tego, ze czlowiek moze opracowac cos takiego jak telefon komorkowy / szmartfon.

    Gibson wspominal na swoim blogu o tym, ze my aktualnie zyjemy w cyberpunku, a moze bardziej w wersji cyberpunku, ktora jedynie kapke rozni sie od tego co on napisal w latach osiemdziesiatych.

    Dla mnie Pattern Recognition jest swietnym mostem pomiedzy "starym cyberpunkiem" a tym co otacza nas dzisiaj / literatura near future konca XX i poczatku XXI wieku. To taki nasz Neuromancer, mocniej osadzony w otaczajacym nas swiecie. PR (w moim przypadku) wciaz mial mase konceptow wyskakujacych w przyszlosc (tym razem nie dziasiatki lat, moze rok, lub nawet kilka miesiacy) w przyszlosc.

    OdpowiedzUsuń
  10. aaa, słynne budki telefoniczne case'a.

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Sere: heh, nie no, Inę poznałem jakiś rok temu, więc gesty są chyba trochę starsze? ;-)

    @ dro i anka: tylko krótko, bo chcę skończyć i poukładać to sobie w głowie najpierw ;-)
    - kiedy teraz o tym myślę, może od "pattern" Gibson mniej do mnie trafia, bo coś zmieniło się zjego wizualnością i namacalnością świata?
    - w zasadzie już w "spook country" akcja jest przesłonięta gadżetami - może też dlatego tak strasznie ciężko mi się to czytało.

    OdpowiedzUsuń
  12. @nid, niestety niczyja wina w tym, ze technologia zamiast serwowac nam wszczepy cybernetyczne skupila sie na hardware w postaci szmartfonow (z jednoczesnie dzalajaca na dupiastym sofcie) ;)

    Z tad te gadzetarstwo i ciagla pogon za nowymi nowinkami techniczymi (touchpady, ipady, mp3 playery, e-readery i tym podobne talatajstwo).

    Wspomnialem ksiazke Lanniera wczesniej - to jest na prawde fajna pozycja odnoszaca sie do tego temau nie tylko ze wzgledu na gadzety, ale rowniez kapke mieszajaca z blotem nasza akrualna re-mashowana i re-tweetowano-tumblerowana wizje internetu. (Jak bedziesz mily to ci moze ja na swieta podesle).

    Co do Paternu i twoich problemow - mozliwe ze tobie potrzeba bardziej odleglej od naszego dnia powszedniego SF, w sumie nowe ksiazki Gibsona to juz nie za bardzo cyber a raczej jakies techno-thrillery czy cos w tym stylu (mozliwe ze ZH to juz normalny thriller - biora pod uwage to ze jego akcja toczy sie w przeszlosci patrzac z perspektywy dnia dzisiajszego i daty wejscia tej ksiazki na rynek).

    Dla mnie jego styl wciaz pozostaje ten sam - pamietaj ze kiedy po raz pierwszy czytales Neuromancera, czy tez trylogie ciagu to nie wiedziales tyle co wiesz dzisiaj i twoje poglady zapewne sie przez te lata zmienily / dojrzaly (przynajmniej mam taka nadzieje ;)). Czesto zapominaly, ze czytajac ksiazki warto spojrzec na date wydania i poszperac dookola tego co w tych latach sie dzialao na swiecie i jaka technologia nie byla dla ludzi jeszcze dostepna, szczegolnie jesli mowimy o SF.

    OdpowiedzUsuń
  13. @odleglejsze SF - taaa, to chyba w tym rzecz - np. kiedy czytam Egana, znacznie bardziej trafia do mnie jego odleglejsze sf (Distress) niż bliskie (Teranesia).

    OdpowiedzUsuń