środa, 22 grudnia 2010

S. King "Uciekinier"

Nie zauważyłem za bardzo kiedy łyknąłem tę książeczkę - czyta się ją bardzo szybko. Skrótowo, historia jest mniej więcej taka: parędziesiąt lat w przyszłość, świat jest ponurą dystopią, z bogatą klasą średnią której nic nie brakuje, i masą proli, żyjących na skraju nędzy i w fatalnym stanie zdrowia. Ich jedną rozrywką jest telewizja, w której są teleturnieje w których na różne sposoby znęca się i wykorzystuje ludzi. Bohater (chcąc zdobyć pieniądze na leczenie swojej paroletniej córki) aplikuje do jednego z nich, i zostaje przyjęty do programu "Uciekinier", w którym stawką jest jego życie. Dostaje pewną ilość pieniędzy za kolejny przżyty dzień i premię za każdego zlikwidowanego łowcę, a jeśli uda mu się przeżyć miesiąc, miliard dolarów. Dalej nie jest w całości przewidywalnie, ale nie ma jakiś zaskakujących zwrotów akcji - przyzwoita pisarska robota. Do mnie trafiła dość dobrze, bo (co rzadko mi się zdarza) dość szybko poczułem sympatię do bohatera, no i wątek anty-TV, na który jestem podatny (znacznie bardziej niż obecny w "Uciekinierze" anty-neoliberalizm i anty-merytokratyzm). No, ale te wszystkie anty- to chyba tylko dodatek do ładnej historii o pościgu i zemście. Ciekawe czy to sfilmowano.

4 komentarze:

  1. Podobny motyw (ba, prawie identyczny) był w zbiorku Aasimowa z lat 50. Jak będe w domu to sprawdze dokładnie co to i kto to zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nid, zalamujesz. Nie widziales "Running Man" ze Schwarzeneggerem? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Machete don't text.
    Nid don't watch movie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście że nie widziałem :P

    OdpowiedzUsuń