Pamiętam kilka dyskusji o Kraftwerk, w których ludzie spierali się o to czy stopniowe zmiany w składzie projektu są w porządku: to znaczy, czy dalej jest to Kraftwerk? Czy jeśli widziałem Kraftwerk na żywo, i Florian nie był na scenie, to czy taki koncert w ogóle się liczy? Naturalnie, na chwilę obecną nie ma możliwości zobaczyć Kraftwerk z Florianem; ale co gdyby Ralf opuścił Kraftwerk, ale projekt działał dalej bo znaleziono kogoś na jego miejsce? Czy wciąż byłoby to Kraftwerk? Osoby które odpowiadają że tak, na ogół nie miałyby problemu z sytuacją w której Kraftwerk istnieje i gra dalej nawet, gdy wszyscy jego założyciele i "klasyczni" członkowie byliby martwi. Pewnie nie jestem jedyną osobą która nie wyobrażałaby sobie dalszej działalności pod szyldem Coil po śmierci Johna.
The Residents są tu ciekawym przypadkiem. Nie wiemy - przynajmniej większość osób nie wie - kim są i jak się nazywają. Jeśli jest tak że The Residents są związani z jakąś osobą tak, jak Coil z Johnem czy Kraftwerk z Ralfem i Florianem, to nikt poza nimi nie zdaje sobie z tego sprawy. Wyobrażam sobie sytuację w której The Residents są wciąż aktywni za dwadzieścia, pięćdziesiąt i sto lat, dokonując niepostrzeżonych dla odbiorców zmian w składzie osobowym projektu. Być może już tak jest, że nikt z pierwotnego The Residents nie jest aktywny muzycznie Swego rodzaju ciągłe następstwo, ukryte przed oczyma odbiorców. Fajna wizja.
A może to po prostu banda Toreadorów, którzy są nieśmiertelni i tworzą swoją Sztukę? *wink* *wink* *wink* *wink*
OdpowiedzUsuńnigga plz...
OdpowiedzUsuń