Skoro skończyliśmy wykrzaczać PSI-run, Acts of Evil w weekend. AoE jest napisane tak jak można tego oczekiwać po ashcanie i niektóre rzeczy jest dość trudno wyłapać, więc spisuję skrót gry. Na początek setting, zasady i techniki w dwóch następnych postach.
Postacie graczy to rozrzuceni w czasie i przestrzeni magowie i okultyści. Wszyscy są ze sobą powiązani w Onset (ogólnie: nie mam pomysłów na tłumaczenia nazw własnych, zostawiam wszystko jak leci) i mniej więcej świadomi swojego istnienia. Mogą też w ograniczonym zakresie wpływać na swoje działania. Wierzą w istnienie międzywymiarowego kosmicznego bóstwa, Ephactha, będącego podstawą znanego świata, oraz w to, że boskość można osiągnąć poprzez stopniowe wycinanie tych fragmentów siebie które nie są bogiem. W ten sposób chcą dojść do stanu kiedy zarówno oni sami jak i cały kosmos zdadzą sobie sprawę z tego, że właściwie to od zawsze dany okultysta był bogiem. Jak dotąd żaden z nich nie osiągnął tego stanu.
Ephactha ("Him, who flies on wings of his own infinite Will") tak, jak przejawia się w snach i wizjach magów, jest wielki, chtoniczny i Lovecraftowski. Faktycznie jest doskonałym drapieżnikiem, żyjącym około 420 milionów lat temu i pożerającym bez opamiętania wszystko co się da.
Członkiem tej tradycji okultystów zostaje się wtedy, gdy jeden z nich wstępuje na wyższy poziom i implantuje w żołądku nowo inicjowanego Manaster, metalową kulę z cierni i kolców, która uwalnia umysł inicjowanego od dotychczasowych ograniczeń i otwiera drogę do kosmicznej boskości.
Postacie graczy to rozrzuceni w czasie i przestrzeni magowie i okultyści. Wszyscy są ze sobą powiązani w Onset (ogólnie: nie mam pomysłów na tłumaczenia nazw własnych, zostawiam wszystko jak leci) i mniej więcej świadomi swojego istnienia. Mogą też w ograniczonym zakresie wpływać na swoje działania. Wierzą w istnienie międzywymiarowego kosmicznego bóstwa, Ephactha, będącego podstawą znanego świata, oraz w to, że boskość można osiągnąć poprzez stopniowe wycinanie tych fragmentów siebie które nie są bogiem. W ten sposób chcą dojść do stanu kiedy zarówno oni sami jak i cały kosmos zdadzą sobie sprawę z tego, że właściwie to od zawsze dany okultysta był bogiem. Jak dotąd żaden z nich nie osiągnął tego stanu.
Ephactha ("Him, who flies on wings of his own infinite Will") tak, jak przejawia się w snach i wizjach magów, jest wielki, chtoniczny i Lovecraftowski. Faktycznie jest doskonałym drapieżnikiem, żyjącym około 420 milionów lat temu i pożerającym bez opamiętania wszystko co się da.
Członkiem tej tradycji okultystów zostaje się wtedy, gdy jeden z nich wstępuje na wyższy poziom i implantuje w żołądku nowo inicjowanego Manaster, metalową kulę z cierni i kolców, która uwalnia umysł inicjowanego od dotychczasowych ograniczeń i otwiera drogę do kosmicznej boskości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz