poniedziałek, 20 grudnia 2010
W. Gibson & B. Sterling "Maszyna różnicowa"
W przerwach w zmaganiu się z "Zero History" przeczytałem "Maszynę różnicową". Chyba po prostu steampunk do mnie nie trafia - to, "Wieki światła", elementy w różnych New Weirdowych rzeczach i nie-pamiętam-już-która z antologii opowiadań sprawiają że nie widzę dla siebie żadnych ciekawych rzeczy w steampunku. "Maszyna..." broni się jeszcze o tyle, że oprócz zachwytów nad kółkami zębatymi i modą pseudo-wiktoriańską jest tu trochę punka - luddyzm, bunt przeciwko technokracji, takie tam. Ale steampunk jako estetyka szybko mnie nuży, a nie widzę ciekawych tematów które by potrzebowały steampunku; a jeśli już takie są, wolę je podane w otoczce cyberpunkowej / transhumanistycznej. A sama "Maszyna..." to dobre czytadło w sam raz na pociąg - bo chyba jedyną istotnie fajną rzeczą jest zepsucie potężnej maszyny obliczeniowej francuskiego rządu przez wrzucenie na nią założeń Programu Hilberta. Aha, nowe wydanie MAGa ma może i ładną okładkę, ale chyba bardziej by zyskało na jeszcze jednej korekcie pod katem literówek i sklejonych ze sobą słów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz