środa, 13 stycznia 2010

Czy nie miewają koty na Randy'ego Greifa ochoty?

Głównie ze względu na artykuł o tym w jaki sposób "Alicja w Krainie Czarów" wiąże się z rozwojem współczesnej matematyki wróciłem do ponownego przeglądania mojego zniszczonego zębem czasu wydania. I jakoś tak wyszło, że naturalnym skojarzeniem była muzyka Randy'ego Greifa. Randy Greif jest jedną z tych zapomnianych postaci działających na pograniczu ambientu, industrialu i muzyki eksperymentalnej od lat '80 do dzisiaj o których niestety niemal w ogóle się o nie słyszy, przynajmniej nie w Polsce i znanych mi kawałkach sieci (podobnie jak o Vladimirze Hirschu, Z'EVie, Illusion of Safety, Schloss Tegal, Zoviet France...) - a szkoda, bo muzycznie na pewno ma dużo do zaoferowania, chyba więcej niż wielu podstarzałych neofolkowców czy celebrowanych gwiazdek z okolic Cold Meat.

Więc Randy Greif, oprócz tego że nagrywał płyty solo i razem z Robinem Storeyem, Danem Burke czy Nigelem Ayersem a potem wydawał je w w takich miejscach jak Staalplaat albo Old Europa Cafe (notabene, w tym roku wydał chyba z 5 płyt razem z Kenjim Siratorim), nagrał sobie pewnego razu "Alice in Wonderland". Pewnego razu to spore uproszczenie - zajęło mu to dobre cztery lata, a w efekcie powstało pięciopłytowe, sześciogodzinne istne cudo dźwiękowe.

"Alice in Wonderland"jest oparte na jakiejś starej wersji audio "Alicji", do której Randy dodał mnóstwo modyfikacji - trzaski, zgrzyty, modulacja głosu, powtórzenia, zmiany głośności, drony, sennie rozwijające się linie melodyczne, kilka niemal kabaretowych fragmentów, klasyczne instrumenty, trochę egzotycznych motywów, i tak dalej. Momentami trudno wręcz rozpoznać oryginalny tekst. Końcowy efekt nie jest łatwy w odbiorze, psychodeliczny i hipnotyzujący.

Bardzo łatwo stargać z sieci, przynajmniej kiedy ostatnio sprawdzałem. Niestety, nie mam wersji fizycznej, ale jeśli ktoś chciałby wydać te drobne 200 zł i zrobić mi albo sobie samemu niewielki prezent, naprawdę nie powinien się wahać ani krępować, ani przez moment.

Randy Greif jest także autorem adaptacji dźwiękowej "Wojny światów" Wellsa.  Byłoby super gdyby kiedyś zabrał się za Joyce'a...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz