wtorek, 19 października 2010

Les Rockets

Słucham ostatnio doskonałej składanki best-of Rockets, zatytułowanej "Galactica" (Rockets, najpierw około-wave'owe rzeczy, potem elektronika, italo disco, dużo dobrych rzeczy, i na pewno każdy zna ten hicior?). Chwytliwe, proste melodie, nic bardziej wyrafinowanego niż parę syntetyzatorów i gitar, charakterystyczne kostiumy i makijaż, pasujące do całości tego wszystkiego teksty, i na "Galactica" co kolejny kawałek to lepszy. Czyste złoto (czy raczej srebro), enjoy:


3 komentarze:

  1. To jest dosyć straszne. To znaczy, w sumie, zaczynam rozumieć ludzi, którzy patrzą dziwnie kiedy słucham Yello (nie mówiąc o klipach), ale to już jest przegięcie, jeżeli chodzi o kicz. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A widziałeś "Tainted Love" w wersji Soft Cell? Kicz + homoseksualizm - co prawda bez lateksu, ale za to z Rzymianami, dziećmi i miażdżącym tekstem ;-)

    OdpowiedzUsuń