sobota, 2 października 2010

Muzyka na sesji

(luźny follow up do dyskusji tutaj)

Zastanawiam się nad wykorzystaniem muzyki na sesjach które grałem. To znaczy, myślę o sytuacjach w grze, przy których muzyka w tle coś dodała albo odjęła. Wychodzi mi zaskakująco mało:

(1) Apocalypse World w lutym w Warszawie, kiedy w fikcji był wieczorny party rage po ruinach, klikający licznik zajebistości / Geigera, a w tle leciało sobie Savage Republic, i powiedziałem że to jest dokładnie muzyka którą słychać na ulicach NYC. Pamiętam też, że Mical raz powiedział żeby przeskoczyć dalej na playliście, bo nie wytrzymuje Christine 23 Onna (duuude, soo lame!).

(2) Kiedy graliśmy w Sweet Agatha z SoiSong w tle, zwłaszcza pod koniec sesji (tak gdzieś od drugiej połowy do końca 'Jam Thalay Sai' z "Soi-Jin-No-Hi").

(3) I raz kiedy w Czarce graliśmy w Ganakagok, i było jakieś strasznie wesołe reggae. Ale tam było dużo innych rzeczy, akademia i tak dalej, i może to dlatego dopiero w połowie sesji udało nam się zebrać, a nie dlatego, że muzyka?

Czyli jedno pozytywne użycie, jedno minimalnie pozytywne, jedno negatywne.

Hej, moi kochani gracze którzy tu czasem zaglądacie, może Wam przychodzi coś jeszcze do głowy?

Jako bonus, sytuacja z Gramy!: na FanFeście prowadziłem Poison'd. Siadamy do gry, rozdaję karty, gracze kończą tworzyć postacie, i nagle dostaję pytanie:
- A gdzie masz muzykę?
Totalne zdziwienie z mojej strony:
- Muzykę?
- No, soundtrack jakiś.
- Yyy, ale po co mi soundtrack?
- Jak to, prowadzisz bez soundtracku?
- Pewnie. Od zawsze.
- To tak można?
Okazało się, że dla tego gracza moja sesja była jedną z pierwszych w życiu gdzie grało się bez podkładu muzycznego. Zabawne!

14 komentarzy:

  1. O. Muzyka nie służy do robienia podkładu. Muzyka na sesjach = bezsęsu. Rozprasza i drażni, rzadko pasuje. Ewentualnie można puścić jakiegoś Williamsa czy Badalamentiego, ale osobiście nie przepadam.

    Aczkolwiek rozważ - Kraby i country...


    l.

    OdpowiedzUsuń
  2. "To tak można?"

    ROTFLMAO

    I takich wlasnie ludzi produkuja PMMy i inne wynaturzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. @lucek: pamiętam że przy HotB wrzucałem jakieś losowe Alio Die w tło, i że coś chyba puszczałeś przy Wolsungu, ale nie pamiętam nawet co to było. No i ja np. jestem z zasady przeciw Williamsowi (np. temu z Richem) jako tle, bo to za dobra muzyka jest. A ten nowy jest tak słaby, że też przecież nie będę tym dręczył moich biednych graczy.

    Kraby - ale jak gra będzie dobrze szła, to i tak nic oprócz wrzasków grających nie będzie słychać ;-)

    @ Seji: wiem z późniejszych rozmów, że to był gość który po raz pierwszy był na konwencie poza Rzeszowem, a jego kontakt z hobby był przez innych graczy i MiMa. Ale, naturalnie, w pełni zgodzę się co do tego że MiM był wynaturzeniem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Nid

    MiM - owszem. W nakreceniu RPG w strone ultrarealistycznego przedstawienia. Wiem, bo sam sie na to zlapalem - i czym do dzis w czesci jestem skazony (co mi akurat pasuje, bo lubie sobie posimowac). Na szczescie w pewnym momencie zalapalem, ze gdzies mi zaginela "gra" w tym wszystkim i dzis jestem juz wyleczony. :P

    A PMM tak mi sie nasunal, bo akurat newsa na Bagnie komentowalem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli wspomniałeś PMMa w tym kontekście, to będę jakoś bronił Gramy (w końcu współorganizowałem dwie ostatnie edycje) - od strony konwentu to fajny event i dużo sesji dla uczestników, i chyba nikt z uczestników nie bierze tego jakoś bardzo serio - przynajmniej nikt z tych których widziałem na konwencie ;-)

    Jeśli chodzi o PMM, to jedyne co mnie interesuje w tej edycji to to, jak niby orgowie Falkonu chcą sobie poradzić z tym wszystkim od strony logistyki. Dopóki PMM nie będzie miał jakiegoś sensownego systemu feedbacku dla MG prowadzących w pierwszym etapie, to w ogóle nie ma co rozmawiać o tym czy są 15 czy 20 lat za Murzynami (opowiadałem Ci pewnie jak wyglądał feedback jaki dostałem po edycji na Avie rok temu?).

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, raczej nie. Zamieniam sie w sluch. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Prowadziłem In a Wicked Age. Feedback jaki otrzymałem składał się z czterech zdań. Przytaczam z pamięci:
    na plus:
    - było epicko
    - gracze mieli wpływ na to co się dzieje
    na minus:
    - za mało opisów
    - MG czasem mówił "eee"
    Nie dowiedziałem się nawet tego czy te opinie były opiniami graczy czy sędziów, i jakie było zdanie graczy po tym wszystkim, czy jak to ma się do reszty prowadzących. Innymi słowy, praktycznie żadnego feedbacku po którym wiedziałbym co zmieniać w prowadzeniu (nawet w prowadzeniu "w stylu PMMa", jeśli coś takiego naprawdę jest). I imo to jest faktyczny problem PMMa, a nie to że kiedyś tam Craven powiedział bzdurę o Burning Empires.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzisz, Nid. Po pierwsze, prowadziles jakas bzdure, a nie L5K. Po drugie, nie oblales sie kompotem. Po trzecie, Zimmer nie napisal Ci soundtracku. I sie dziwisz, ze taki feedback? Jaka sesja, system i MG, taki feedback. ;)

    I co to znaczy "za malo opisow"? Jelsi garcze maja wszystkie informacje i sesja sie kreci, to opisow bylo dosc. Kurcze, zdarzyla mi sie sejsa, na ktorej odezwalem sie hcyba tylko na poczatku i na koncu, bo reszte rozkrecali sami gracze (i to nie w indie, ale w najzwyklejsze WFRP 1ed.). Za to pewnie na PMM jest dyskwalifikacja. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. @ nid - Ode mnie dorzucę sesję DiTV, kiedy pierwszy raz puściłeś nam 16 Horsepower. To było... Duże i doskonałe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedno z pierwszych AW, opisujesz wizję z postacią Wielkiego Złego Szamana zbierającego plemienne hordy na wojnę. W tle miła obsługa pubu zapuszcza "Szaaatan, Szaatan, Szaaatan, Szaatan, oł je".

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak wyżej - 16 Horsepower & Idumea przy mieście o tej samej nazwie przy Dogsach. Przypomnę, że w sesji wystąpiła wizja czarnych statków pożerających niebo! "Black Soul Choir" w jakiejś innej sesji - baaaaardzo dobrze się zgrało.

    infoAW z wakacji i fragmenty Billy'ego Idola, Atari (pasowało, ale było za dużo).

    Grzesiuk przy wakacyjnym "Last Train out of Warsaw", przynajmniej dopóki Zuza nie zaczęła marudzić.

    To tak na szybko, w ramach konkretów ze wspólnego grania. Czyli coś jednak z tego zostało w głowie. Sam lubię używać różnych dark ambientów, kiedy chcę popłynąć z jakąś maelstromową wizją albo inna psychodelą; "Sui generis Umbra" powiedzmy.

    I to nawet nie jest tak, że ta muzyka musi się przydawać do czegoś konkretnie, przy konkretnej grze. Są po prostu ludzie, i ja się do nich zaliczam, którym ta muzyka jako tło pomaga się skupić, oderwać na chwilę od rozmyślań w tle, że jutro trzeba iść do roboty, szturcha wyobraźnię, kiedy brakuje pomysłu na scenę.

    A tak osobiście - ja dzięki muzyce w tle mam poczucie dopełnienia pewnego rytuału, w sensie kulturowym - mamy wydzielony czas, wydzielone miejsce, gramy; bez myzyki oddzielenie od reszty codzienności jest jakies niepełne, a poza tym rozpraszają mnie różne dźwięki tła: tłuczenie się po korytarzu współlokatora, szuranie kota lub kotem, badziewna muzyka albo darcie ryja sąsiadów zza ściany (a i tak to o niebo lepiej, niż granie w ogóle poza domem, które jest dla mnie jednym wielkim dyskomfortem).

    Hej, a w ogóle ja wiem, że MOŻNA grać bez muzyki. Bez piwa albo wina też MOŻNA, tylko po co, skoro jedno i drugie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Juliusz in #muzykadowolsunga - to była próba uczenia się używania muzyki na sesjach (a raczej sprawdzian, czy umiem i czy będę to robić). Puszczałem Vernian Process, Chinese Steamengine i Nox Arcanę. Ale to nie działa tak, jak chciałbym -- dla mnie muzyka na sesji ma sens, jeśli całość daje takiego kopa estetycznego, jak "Cwałowanie Walkirii" plus "Czas Apokalipsy" (tu; http://www.youtube.com/watch?v=Bz58ivl6RCY) lub kiedy leci "Dave Dee, Dozy, Beaky, Mick & Tich - Hold Tight" w "Deathproofie" a Stuntman Mike wbija się swoim autem w samochód pierwszych lasek (http://www.youtube.com/watch?v=iI8ciuj3QHg)

    Nie mam głowy do zmieniania ścieżek, dopasowywania ich do klimatu - a poza tym 99,9% sesji improwizuję, więc *nie wiem* co się zdarzy i jaki nastrój będą mieć kolejne sceny, siłą rzeczy nie dobiorę do nich soundtracku.

    Reasumując - u mnie sprowadza się do to opozycji - muzyka na sesji vs. soundtrack na sesji. Pierwsze nie, bo muzyki się słucha, a nie puszcza w tle, jako szum tła do obierania warzyw/jarzyn (do tego służy współczesne radio). Drugie tak - ale nie umiem i nie mam za bardzo motywacji, żeby się tego uczyć.


    l.

    OdpowiedzUsuń
  13. Co racja to racja, dobry soundtrack na żywo przy improwizowanej sesji to masakra. Ale z drugiej strony ja nie mam aż tak nabożnego stosunku do _słuchania muzyki_ i puszczanie muzyki w tle wydaje mi się całkiem ok (tym bardziej, co warto zaznaczyć, że zwykle sa to utwory, które doskonale znam i kiedyś tam przesłuchałem je uważnie). Ale to już w ogóle offtop. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Muzyka w tle jest ok. Jesli wlasnie "szumi" i robi za wypelniacz tla. Alternatywa jest klub RPG pelen ludzi - to byla jedna z moich najfajniejszych sesji CP2020 ever. Wlasnie dlatego, ze tlo wypelnial szum glosow.

    OdpowiedzUsuń