Byłem ostatnio w swoim starym liceum. Uderzyły mnie dwie rzeczy, które w moim odczuciu określają nastrój okresu licealnego: dźwięk i zapach. Dźwięk nie był specjalnie charakterystyczny, zapach tak.
Kiedy wchodzi się do szlachetnego budynku vlo, najlepiej w trakcie przerwy, kiedy jest bazylion osób na korytarzach, czuć odór kanapek z szynką. Takich kanapek które były zrobione wieczorem i przeleżały sobie całą noc, najlepiej na stole kuchennym. Przemnożyć to przez trzy roczniki, po osiem klas w każdym, po trzydzieści osób w każdej. Nawet ułamek tego wystarcza żeby kanapki z szynką przejęły całe trzy piętra. Fala odoru kanapek z szynką in mah face, dude. To naprawdę pierwsza rzecz jaką zauważa się wchodząc do tej szkoły.
Trochę żal mi osób które deklarują że liceum to najlepszy okres ich życia.
Masz zacięcie literackie. :)
OdpowiedzUsuńGorzej. Mam praktyki pedagogiczne ;-)
OdpowiedzUsuńomg.
OdpowiedzUsuń