czwartek, 11 lutego 2010

Say my name

 Wpis na potrzeby archiwizacji fajnych kawałków sieci.

Chciałem, na potrzeby ilustracji, znaleźć fragment z Jamesa Raggiego, ale za cholerę nie mogę tego odszukać na jego blogu. Fragment był mniej więcej o tym, że kiedyś było zajebiście, między innymi dlatego że gracze jak przychodzili na sesję to wiedzieli że z MG nie ma żartów i musieli naprawdę martwić się o przeżycie swoich postaci, a MG mógł robić cokolwiek bo w podręcznikach nie znajdował zasad, tylko wskazówki. Czy coś w tym stylu.

Zamiast tego będzie anegdotka o Johnie Wicku. John uczestniczy w sesji D&D 4, i w pewnym momencie MG mówi:
- I ogr wymachuje gałęzią drzewa i wywraca was na ziemię!
Jeden z graczy odpowiada:
- Sorry, ale ten ogr nie może wywrócić nas wszystkich, bo nie ma odpowiedniego zasięgu i wystarczającej liczby akcji. Tak jest napisane w zasadach.
Wtedy John poprosił go o pokazanie gdzie dokładnie to jest w podręczniku, po czym wydarł tę stronę z książki i powiedział coś w stylu:
- To on jest MG (wskazując na prowadzącego), nie to (wskazując na książkę)!

(zresztą, gromki aplauz od publiczności jaki otrzymał za tę anegdotkę był nieco przerażający, ale to na kiedy indziej)

Anyway, cudowny diss na takie podejście do RPG, w poniższym klasycznym kawałku rpg.net:

Klik.

9 komentarzy:

  1. Zabilbym za wydarcie mi strony z czegokolwiek.

    A spory to po sesji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wick dodał jeszcze, że potem musiał książkę odkupić, "but I made my point".

    Gromki aplauz, jaki otrzymywał Wick za cokolwiek, był w ogóle czasem przerażający... Charyzmy nie można mu odmówić (zresztą pisania świetnych gier też nie), ale... a zresztą nie, to nie miejsce na internetową psychoanalizę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Staszku, daj pan spokój, no weź. Gwiazda z USA - i to z zasłużonym statusem. Komu mamy brawo bić, jeśli nie jemu? Jeśli odmawiasz prawa do histerii na widok Johna, to w Garnka powinieneś kamieniami rzucać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo, nie wezmę. ;-) Właśnie problemem jest to, że gwiazdorski status sprawia, że ślepo bijemy brawo za wszystko. Wielu ludzi w większym stopniu wzoruje swoje życie na Dodzie niż na Dalaj-Lamie i dotyczy to również spraw, na których Doda zgoła się nie zna. Nie dziwi mnie, że ten mechanizm sprawdza się też u Johna Wicka – ale to nie znaczy, że mam to afirmować. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A nie illuminatus? [Czytam właśnie "Angels and Demons" ;-)].

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, mason z krwi i kosci.

    "Czytam właśnie "Angels and Demons" ;-)"
    Widac ze w Polakach wciaz potrzeba martyrologii i umeczenia ciala oraz umyslu jest wielka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z czysto warsztatowego punktu widzenia jest to naprawdę niezła książka. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mi się skojarzyło:

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7607517,Na_kolana__psie___.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=856991

    :/

    OdpowiedzUsuń