Ciekawe pytanie (thx Mical!) - czy kiedy dany gracz ma ustalony, czarno-biały światopogląd, jest w stanie dalej bawić się w eksplorację moralnie niejednoznacznych pytań i scen?
(dla mnie, oczywiście, to oznacza granie w gry które są zbudowane wokół różnych ciekawych problemów, bo jest to najbardziej wyrazista sytuacja, ale pewnie pytanie da się postawić w odniesieniu do scenariuszy czy czegoś podobnego)
Jeśli mogę oceniać po prowadzonych przeze mnie grach, to jest całkowicie wtórne wobec bardziej podstawowej kwestii: nastawienia względem pytania. To znaczy: jeśli nie interesuje mnie sytuacja oddawania życia za swoje poglądy, Monstegur 1244 nie zaklika; jeśli nie ciekawi mnie wydawanie i narzucanie wyroków, z Dogs in the Vineyard będę miał co najwyżej radość z fajnej zabawy kostkami; jeśli nie interesują mnie szczególnego rodzaju patologiczne relacje, My Life with Master nie zrobi na mnie większego wrażenia. To, czy mam wyczerpujący czarno-biały system etyczny, czy odwrotnie, jestem programowo indyferentny moralnie jest tu dość obojętne. Istotne jest to: czy chcę zagrać w złożoną "wyobraźmy sobie że" grę żeby rozwiązać sytuację w której to pytanie się pojawi. Coś jakby gotowość do eksploracji pytania, jakkolwiek pretensjonalnie to nie brzmi. K, thank you, Captain Obvious, przejdźmy do czegoś ciekawszego.
Teraz, naprawdę ciekawa rzecz jest taka: czy przy zachowaniu tego odpowiedniego podejścia nie jest tak, że im bardziej mam określony pogląd w danej kwestii, tym mocniej będę mnie uderzały niektóre gry? Np., czy mogę potraktować grę jako wyzwanie dla mojego poglądu - OK, tu-i-teraz tak uważam, a co jeśli...? Albo: ok, ja tak uważam, a jeśli wyobrażę sobie kogoś podobnego do mnie tu i tu, a różniącego się tym a tym, to czy ktoś taki... Przykład: jeśli jestem przekonany że zabijanie ludzi w ramach kary jest złe i niedopuszczalne, to czy jeśli zdecyduję w pierwszym mieście w DitV że w tej sytuacji tego człowieka nie można zabić, i potem MG zrobi co do niego należy, tj. w kolejnych miastach postawi mnie przed sytuacją: okay, a tego? a tego?, za każdym razem stawiając bardziej i bardziej ekstremalną sytuację, to która osoba wyciągnie więcej z tej gry: ta, której faktyczny pogląd mówi że nie wolno zabijać, czy bawiąca się fikcyjnym systemem etycznym? Stawiałbym w ciemno że ta pierwsza (zwłaszcza, że pamiętasz pewnie fragment z Vincenta, że "your character's conscience is your own").
Prywatnie sądzę że w ogólności, Gra Z Ważnym Pytaniem jest znacznie bardziej interesująca niż bez niego, ale to tylko ja. No, i to oczywiście wymaga odejścia od popularnego dogmatu w polskim światku erpegowym: nie możemy poruszać Poważnych Tematów na sesjach, bo RPG To Tylko Zabawa I Tak Musi Pozostać, A Jeśli Myślisz Inaczej To PEŚM Powstał Przez Takich Jak Ty.
Co sądzisz?
(dla mnie, oczywiście, to oznacza granie w gry które są zbudowane wokół różnych ciekawych problemów, bo jest to najbardziej wyrazista sytuacja, ale pewnie pytanie da się postawić w odniesieniu do scenariuszy czy czegoś podobnego)
Jeśli mogę oceniać po prowadzonych przeze mnie grach, to jest całkowicie wtórne wobec bardziej podstawowej kwestii: nastawienia względem pytania. To znaczy: jeśli nie interesuje mnie sytuacja oddawania życia za swoje poglądy, Monstegur 1244 nie zaklika; jeśli nie ciekawi mnie wydawanie i narzucanie wyroków, z Dogs in the Vineyard będę miał co najwyżej radość z fajnej zabawy kostkami; jeśli nie interesują mnie szczególnego rodzaju patologiczne relacje, My Life with Master nie zrobi na mnie większego wrażenia. To, czy mam wyczerpujący czarno-biały system etyczny, czy odwrotnie, jestem programowo indyferentny moralnie jest tu dość obojętne. Istotne jest to: czy chcę zagrać w złożoną "wyobraźmy sobie że" grę żeby rozwiązać sytuację w której to pytanie się pojawi. Coś jakby gotowość do eksploracji pytania, jakkolwiek pretensjonalnie to nie brzmi. K, thank you, Captain Obvious, przejdźmy do czegoś ciekawszego.
Teraz, naprawdę ciekawa rzecz jest taka: czy przy zachowaniu tego odpowiedniego podejścia nie jest tak, że im bardziej mam określony pogląd w danej kwestii, tym mocniej będę mnie uderzały niektóre gry? Np., czy mogę potraktować grę jako wyzwanie dla mojego poglądu - OK, tu-i-teraz tak uważam, a co jeśli...? Albo: ok, ja tak uważam, a jeśli wyobrażę sobie kogoś podobnego do mnie tu i tu, a różniącego się tym a tym, to czy ktoś taki... Przykład: jeśli jestem przekonany że zabijanie ludzi w ramach kary jest złe i niedopuszczalne, to czy jeśli zdecyduję w pierwszym mieście w DitV że w tej sytuacji tego człowieka nie można zabić, i potem MG zrobi co do niego należy, tj. w kolejnych miastach postawi mnie przed sytuacją: okay, a tego? a tego?, za każdym razem stawiając bardziej i bardziej ekstremalną sytuację, to która osoba wyciągnie więcej z tej gry: ta, której faktyczny pogląd mówi że nie wolno zabijać, czy bawiąca się fikcyjnym systemem etycznym? Stawiałbym w ciemno że ta pierwsza (zwłaszcza, że pamiętasz pewnie fragment z Vincenta, że "your character's conscience is your own").
Prywatnie sądzę że w ogólności, Gra Z Ważnym Pytaniem jest znacznie bardziej interesująca niż bez niego, ale to tylko ja. No, i to oczywiście wymaga odejścia od popularnego dogmatu w polskim światku erpegowym: nie możemy poruszać Poważnych Tematów na sesjach, bo RPG To Tylko Zabawa I Tak Musi Pozostać, A Jeśli Myślisz Inaczej To PEŚM Powstał Przez Takich Jak Ty.
Co sądzisz?
Dobrze to odwróciłeś i chyba właśnie o to mi chodziło. "Czy frajdę daje stawianie pytań na które znamy już odpowiedzi?" Zasugerowana odpowiedź też mi w pasuje, więc wiecej nie mam co pisać. :)
OdpowiedzUsuńCo to PEŚM?
PEŚM, Destroyer of Worlds, Enemy of Fun, Czarna Legenda Polskiego WoD, aka Polskie Elizjum Świata Mroku, nie zetknąłeś się? ;-)
OdpowiedzUsuńNie. Coś ważnego straciłem? :)
OdpowiedzUsuńNid,
OdpowiedzUsuńOpozycja nie przebiega na linii RPG zabawa != RPG powazne tematy.
Podzial jest w miejscu RPG zabawa != RPG obowiazkowa ambicja i kotary.
W skrocie: przy dylematach moralnych itd. nadal mozna sie swietnie bawic w RPG i bedzie to zabawa. RPG to narzedzie i kazdy sie bawi, jak lubi.
Natomiast podejscie RPG to klucz do przyslowiowego katharzis, wyzszego stopnia wtajemniczenia i sztuki przy kotarach i swiecach jest be, jesli jest przeciwstawiane wersji zabawowej jako lepsze, wyzsze i pelniejsze.
Mnie ryba, ze ktos musi miec gromnice i zaluzje, ale niech nie wciska tego ludziom jako obowiazkowej wersji.
Ja lubie, jak sie troche potrzasnie graczami.
Hej, to znaczy: ja to wiem i ty to wiesz; ale jeśli chcesz, mogę dość łatwo skompilować trochę cytatów pokazujących jak ten pogląd się zwichrował (np. po najbliższym konwencie na którym będę, bo ostatnio znowu nie mam siły czytać sieci rpgowej) ;-)
OdpowiedzUsuńKompiluj. Dobrej zabawy nigdy dosc. :)
OdpowiedzUsuńMerytorycznie: jako osobnik o skonkretyzowanych poglądach nie mam problemu z odczuwaniem wielkiej frajdy z Gier z Pytaniem nawet wtedy, gdy Pytanie jest mi obojętne. W przywołanym M1244 (aaa.. prawie jak MZ412) dylemat śmierci za wiarę/przekonania jest mi absolutnie obcy osobniczo. Niemniej, w zaprojektowanej postaci, w fikcyjnym konstrukcie w mojej głowie, potrafię uznać ten problem za kluczowy i na tej podstawie budować całość odczucia. Czy jest ono słabsze - w myśl cytowanych słów Vincenta - trudno mi stwierdzić, albowiem nie dysponuję narzędziem do mierzenia emocji.
OdpowiedzUsuńAle może to ja jestem dziwny, bo dla mnie najważniejsza jest Opowieść.
Niemerytorycznie:
Seji +1,
Mivalsten - 5 lat młodszej prehistorii polskiego rpg. Tak na oko - 1994-99 :-)
l.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWielkie Pytania i rpg to brzmi jak psychologia. Fuj.
OdpowiedzUsuńNaprawdę uważasz, że na sesji porusza się ważne tematy? Jak już skończę grać, to mi obojętnie, jakie decyzje podjęły postacie. Ważne, że było ciekawie. Nie uważam też żeby to, co robi się w trakcie gry odzwierciedlało jakieś prawdziwe przekonania graczy. Wiesz, zawsze można uznać, że grają nie ludzie, tylko strategie. Jasne, po wszystkim można przemyśleć, co i jak wyglądało pod względem etycznym, ale chyba lepiej o tym myśleć, jak o książce, którą się czytało.
Jak ktoś chce szerzyć swoje poglądy nie tylko w rzeczywistym świecie, ale też we wszystkich światach, które może wymyślić, to chyba nie powinien grać. Przecież rpg to nie krucjata, a my nie podbijamy innego wymiaru siedząc przez kilka godzin w piwnicy przy herbacie.
"Naprawdę uważasz, że na sesji porusza się ważne tematy?"
OdpowiedzUsuńCzy kiedy czytamy historię np. zdradzie lub zemście, lub może karze śmierci albo aborcji - dotykamy ważnych tematów? Sądzę, że tak.
Czy kiedy gramy w RPG, w którym historia traktuje o tych tematach istnieje jakaś zasadnicza różnica?
@saclavi:
OdpowiedzUsuńTo skomplikowane!
Bo tak:
Z jednej strony, są takie gry które mają w konstrukcję wpisane Ciężki I Poważny Temat. Patologiczne relacje, niewolnictwo, ginięcie za poglądy, te sprawy. Myślę że jak się w nie gra to się porusza Ważne Tematy.
Z drugiej, naturalnie, absurdem byłoby oczekiwanie Nie Wiadomo Jak Głębokich Rozważań Moralnych na sesji.
Z trzeciej, tak prawdę mówiąc to jeśli chodzi o zabawne zagadki etyczne, to więcej ich miałem na różnych sesjach niż na Poważnych Kursach O Etyce Na Najlepszej Polskiej Uczelni.
Z czwartej, jeśli post factum widzimy różne rzeczy i traktujemy je jako etyczne (cokolwiek to znaczy), tak jak książkę którą się przeczytało, to jednak w jakimś sensie pojawił się na sesji, co nie?
Z piątej, jest taki typ graczy który znacznie lepiej się bawi kiedy angażuje się emocjonalnie w grę, i Ciężkie Tematy są dla nich fajne, bo angażują. To tylko pro forma odnotowuję, bo w naszej grupie to nie wydaje się być istotne.
Co sądzisz?