Zastanawiam się nad ...o straconych latach pod kątem jeepformowych technik. Chyba Ina jako pierwsza zasugerowała (kiedy wracaliśmy z Avy, albo jeszcze na konwencie) że jedno do drugiego pasowałoby całkiem nieźle. Poniżej, myślę o wersji gry zmodyfikowanej pod to jak graliśmy na FanFeście, czyli (między innymi) z dwoma poziomami grania w fazie Teatru: grania aktorów-jako-aktorów-pomiędzy-przedstawieniami i aktorów-jako-postacie-ze-sztuk-Szekspira-w-przedstawieniach. Intencja jest prosta, komentarze aktorów rozmawiajacych o tym że kobiety są de mode, wczorajsze wino było paskudne, a sztuki Willa są kiepskie na tyle, że ten wkrótce straci głowę i pytanie tylko w jaki sposób dodają dużo funu do gry, i chce się to zachować pomiędzy scenami w których Hamlet, Makbet i Ryszard III usiłują dać do zrozumienia publiczności o istnieniu spisku wyznawców voodoo na życie królowej.
Tak naprawdę, trochę "jeepowych" rzeczy już tam jest, tj. metaphoric play. Chyba zresztą pod wpływem, bo to było jakoś po zeszłorocznych Diana Jones kiedy jeepform jakoś powoli zaczynał wypływać poza Skandynawię i storygeje?
No, ale. Dodatki są proste. Po pierwsze, dzielimy przestrzeń. Sceny z postaciami z tekstów Szekspira dzieją się na środku, sceny z aktorami z boku albo na widowni. Sceny Szekspirowskie można grać quasi-larpowo, ale nie trzeba. To znaczy, jeśli ktoś chce się bawi mimiką i gestami, jasne, wolny kraj, jeśli ktoś nie chce, ma pełne prawo do starej, dobrej narracji ustnej, i żadnego odgrywania powoli spływającej po czole kropli potu.
Po drugie, zawsze jedna osoba pełni rolę publiczności. To może być np. osoba siedząca na prawo od Willa. To ona, a nie cała grupa, decyduje o tym czy naruszono zasadę mówienia nie wprost czy nie. Odnotowuje sobie, w miarę możliwości nie zdradzając się z tym, wszystkie przypadki. Może dawać feedback osobom na scenie, ale nie musi. Niezależnie od tego, jest zachęcana do wrzucania tekstów z publiczności i uczestniczenia. Dlaczego tak? Żeby nie było tak jak na FanFestowej sesji, gdzie łamanie zasady metaforyczności było ściśle wyliczone: to w tej scenie musimy złamać zasadę trzy razy, a w tamtej cztery. Takie rozwiązanie dodaje kolejną warstwę niepewności, i myślę że może się sprawdzić.
Miało być coś jeszcze, ale jeepen.org od jakiegoś czasu nie chce współpracować i nie mam listy ichnich technik, więc pewnie będą follow-upy.
Tak naprawdę, trochę "jeepowych" rzeczy już tam jest, tj. metaphoric play. Chyba zresztą pod wpływem, bo to było jakoś po zeszłorocznych Diana Jones kiedy jeepform jakoś powoli zaczynał wypływać poza Skandynawię i storygeje?
No, ale. Dodatki są proste. Po pierwsze, dzielimy przestrzeń. Sceny z postaciami z tekstów Szekspira dzieją się na środku, sceny z aktorami z boku albo na widowni. Sceny Szekspirowskie można grać quasi-larpowo, ale nie trzeba. To znaczy, jeśli ktoś chce się bawi mimiką i gestami, jasne, wolny kraj, jeśli ktoś nie chce, ma pełne prawo do starej, dobrej narracji ustnej, i żadnego odgrywania powoli spływającej po czole kropli potu.
Po drugie, zawsze jedna osoba pełni rolę publiczności. To może być np. osoba siedząca na prawo od Willa. To ona, a nie cała grupa, decyduje o tym czy naruszono zasadę mówienia nie wprost czy nie. Odnotowuje sobie, w miarę możliwości nie zdradzając się z tym, wszystkie przypadki. Może dawać feedback osobom na scenie, ale nie musi. Niezależnie od tego, jest zachęcana do wrzucania tekstów z publiczności i uczestniczenia. Dlaczego tak? Żeby nie było tak jak na FanFestowej sesji, gdzie łamanie zasady metaforyczności było ściśle wyliczone: to w tej scenie musimy złamać zasadę trzy razy, a w tamtej cztery. Takie rozwiązanie dodaje kolejną warstwę niepewności, i myślę że może się sprawdzić.
Miało być coś jeszcze, ale jeepen.org od jakiegoś czasu nie chce współpracować i nie mam listy ichnich technik, więc pewnie będą follow-upy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz