sobota, 3 lipca 2010
Roma Amor - [2009] - Femmina
Roma Amor to kolejny z śródziemnomorskich projektów, stylistycznie, powiedzmy że neofolkowych (tak bardzo chciałbym zobaczyć dobrze zrobiony przegląd geograficzny i stylistyczny neofolku, z różnicami zależnie od ilości słońca i faszystów w historii regionu!). Muzycznie - proste i chwytliwe gitarowe melodie, trochę kastanietów, akordeonu, pianina, etc.. Największą zaletą jest kobiecy wokal, niski i zachrypnięty, brzmiący trochę jak przepita dziwka z kiepskiej knajpy. Jeśli ktoś lubi Spiritual Front czy późne Ain Soph, o, albo Ianva, pewnie mu się spodoba. Można sobie posłuchać czekając na wychodzące we wrześniu "Rotten Roma Casino" (które, przydługa dygresja, jeśli oceniać po trackach na majspejsie, ma szansę być jednym z bardziej awesome albumów tego roku [albo największą porażką, jeśli oceniać po video], pogodne i z nawiązaniami do muzyki z westernów, popu i disco, z mniejszą ilością kabaretu niż na "Armageddon Gigolo", no i naturalnie miśki na lastefem płaczą że Salvatore nasłuchał się Backstreet Boys i Lady Gagi, no ale jeśli dotąd ingorowało się fragment "pop" w określeniu gatunku - zresztą, hej, lastefem, right?). Poza tym Roma Amor ma dobrą nazwę no i oba ich albumy wyszły w Old Europa Cafe, które zasadniczo ścierwa nie wypuszcza (przynajmniej nie często).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz