poniedziałek, 16 sierpnia 2010

P. Quignard "Albucjusz"

Jakoś tak jest, że zawsze miałem niechętnie obojętny stosunek do grecko-rzymskiej starożytności. Pewnie jakiś błąd edukacyjny gdzieś po drodze sprawił, że mam wdrukowane: starożytność = nuda i białe kolumny. Trochę jak sen Hansa Castorpa z "Czarodziejskiej góry", tylko bez makabrycznych motywów za tym wszystkim. I bardzo rzadko zdarza się, że czytam coś, co sprawia że Rzym czy Grecja stają się dla mnie na jakiś czas atrakcyjne intelektualnie. Na pewno miałem tak z "Wojną peloponeską", z "O państwie" Cycerona, dalej to bym się musiał poważnie zastanowić. Quignard pokazuje Rzym okresu 50 p.n.e. - 5 n. e. w taki sposób, że jest on ciekawy nawet dla mnie. "Albucjusz" to fikcyjny życiorys faktycznie istniejącego deklamatora; zachowane fragmenty jego tekstów są przemieszane z faktami historycznymi i opisami tego jak mogłaby wyglądać codzienność Albucjusza. Czytało mi się to dość powoli, bo musiałem albo przypominać sobie różne rzeczy, albo gdzieś je sprawdzać - funkcje edylów, działanie proskrypcji, znaczenie krzesła kurulnego, i tak dalej. Jest przemoc, dużo dość paskudnej erotyki, dużo fikcyjnych intryg i sytuacji, będących trochę pomieszaniem tragedii (w sensie teatralnym) z fabułami kryminałów, i Juliusz Cezar który goli sobie włosy na ciele, i jest wielki i biały; jak Judge Holden w "Blood Meridian". Zdecydowanie warto.

6 komentarzy:

  1. Niedawno przeczytałem dwie książki o antyku: "Boskiego Juliusza" oraz "Nazo poetę" Jacka Bocheńskiego. Bardzo dobrze napisane, można się w nich też doczytać pewnych aluzji do rządów totalitarnych lub przynajmniej dyktatorskich (zwłaszcza w pierwszej książce, która pięknie opisuje sposób dochodzenia Cezara do władzy). Może sięgniesz kiedyś po jedną z nich, zwłaszcza po pierwszą? Myślę, że mogłyby Cię zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz nid, Rzym może być kolejną, całkiem fajną odpowiedzią na odwieczne pytanie 'When you listen to Coil do you think of music?'.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Staszku: thx, może kiedyś sięgnę, chociaż ostatnio (męczę się z Zajdlem) nie mam ochoty na czytanie kolejnych rzeczy o rządach okołototalitarnych ;-)

    @fauha: nie no, ja wiem, bo przecież Europa i co drugi neofolkowiec musi przynajmniej raz w życiu użyć ikonicznego SPQR.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie 'bo Europa i co drugi neofolkowiec', a 'bo Horse Rotorvator', kk?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze wolałem tam Bizancjum.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bizancjum to Rzym !!!!!111oneone
    To po pierwsze. Po drugie, fajniejszych tyranów i fajniejsze samobójstwa mamy w Rzymie. Po trzecie i najważniejsze, od Salo jednak ciut bliżej do Rzymu. Po czwarte, Slur ma śliczny sens jeśli weźmiemy je jako opowieść o relacji Rzym - Kartagina. Po piąte, 'killed to keep the world turning' brzmi jak coś, pod czym zabójcy Cezara mogliby się spokojnie podpisać... zebrałoby się tego jeszcze trochę.

    OdpowiedzUsuń