Jeszcze na świeżo, wrażenia z Innych Sfer.
First things first, Orient Express. Ze względu na kwestie lokalizacyjne - narzekanie jest tym razem na samym końcu - trudno ocenić efektywność prelekcji. I ja i Ina mieliśmy chyba dość sporo osób na sali, część z nich potem widziałem na sesjach. Ina fasilitowała Love in the Time of Seid (sądząc po opiniach, najfajniejsza sesja tej edycji OE), Mars Colony i In the Belly of the Whale, vh poprowadził Maid w sobotę. Ja poprowadziłem całkiem zacne Hatchet City do Apocalypse World w piątek (szkoda, że ze względu na zamieszanie z sleeproomami zgubiłem jednego z graczy), średnie My Life with Master (just ofr the record, gracze ponownie wybrali Mistrzynię, nie Mistrza) i razem z vh, Olą i najwierniejszym uczestnikiem OE tej edycji, Towerem, nienajgorsze Polaris. Oprócz tego, zagrałem jeszcze świetne S/Lay w/Me z Darkenem. Czyli 4 sesje na konwencie, nieźle. Żałuję że w nocy z soboty na niedzielę byłem na tyle nieprzytomny, żeby nie wpaść na to, żeby zagrać Microscope z chłopakami z Lans Macabre - do nadrobienia następnym razem.
Do poprawienia:
1. Miejsce do wpisania się na kartkach sesji powinno wrócić.
2. Lepiej wyeksponowane Sesje na Życzenie.
3. Na przyszłość, trzeba dokładniej powiązać prelekcje OE z rozpiską sesji.
Jeszcze jeśli chodzi o moją prelekcję ("Erotyka w RPG"), to trzy rzeczy:
1. Zdałem sobie sprawę, że jeśli nie liczyć prelekcji z prezentacjami gier OE - które są raczej freestajlem z przedstawianiem gier, i nie bardzo różnią się od rozmowy na korytarzu - to zaliczyłem prowadzenie swojej pierwszej evar prelekcji konwentowej. Zabawne.
2. To może nie było całkiem tak, że erotyka w tej prelekcji polegała na tym, "że po godzinie publiczność orientuje się, że została wyruchana", ale to dobry mem i warto go zapamiętać.
3. Mam niemiłe wrażenie, że powiedziałem bzdurę przy machaniu rękami o S/Lay w/Me - mianowicie, że Ty dostajesz kości za działania w stronę Kochanka i za łupanie Potwora, ale nie za działanie w stronę realizacji celu, podczas gdy, naturalnie, dostaje się je za działania w stronę Kochanka i realizacji celu, ale nie za łupanie Potwora.
Nie bardzo się orientuję jak wyglądało inne granie w RPGi na konwencie - rozpoznam gościa z dredami który chyba prowadził jakieś D&Dy, i pewnie ktoś z Portala ciągnął jakąś Neuroshimę, ale np. bardzo zdziwiło mnie to, że nie widziałem nigdzie żadnej informacji o sesjach Savage Worlds, biorąc pod uwagę że hype, że wydawca jest z Wrocławia, i tak dalej. Bo że nie było info o sesjach Robotiki to żadne zaskoczenie, pamiętając Falkon (na całe szczęście, Nelek dostarczył niezawodnej metody prowadzenia jednostrzałów Robotiki).
Jeśli już mowa o fandomie to, o ile mi wiadomo, napinacze z blogosferki i bagienka zawiedli i nie było klepania ROLa (a jeśli było, to takie że nikt nie zauważył). Manifestacje solidarności e-fandomu podobno miały objawić się całym jednym gościem w t-shircie z hasłem "zapłać Encowi!" na panelu dyskusyjnym wydawców, ale mój kontakt z tym eventem polegał na przejściu przez niego z jednej sesji na drugą, więc nie wiem czy ten wyraz gniewu i oburzenia doszedł do skutku czy też nie.
Jedną z najfajniejszych rzeczy było ściągnięcie Frederika Osteergarda (niestety Tobias Wrigstad nie mógł przyjechać) z grupy ludzi od jeepformu. Byłem na 3/4 jednej jego prelekcji, i ominąłem warsztaty jeepowe oraz nie grałem w żadną z dwóch gier które prowadził - jeepy są fajne, ale raczej nie dla mnie, za dużo w nich LARPów. Pogadałem z nim krótko, ale było fajnie. Miło spotkać kogoś spoza swojej grupy RPGowej, kto kojarzy te same nazwiska autorów różnych gier. A, i rozwiązanie gości od jeepformu - tj. zrobienie sobie listy technik i wrzucanie do konkretnych gier tylko ich nazw - jest całkiem sprytne i inspirujące. Generalnie ściąganie gości spoza Polandii jest super i potrzeba go więcej, więc kudosy dla orgów, oby tak dalej.
Z rzeczy które ssały:
1. Budynek. Orgowie kiepsko dogadali się z dyrekcją - fajna szkoła z bardzo szerokimi korytarzami była niedostępna dla uczestników, a wszystkie punkty programu odbywały się w przylegającym do niej budynku który trochę przypominał nowszą, wyższą i przeszkloną wersję krakowskiej YMCA, z wąskimi korytarzami, dziwnym układem pomieszczeń i tak dalej. W efekcie, atmosfera trochę jak z ostatniego Imladrisu.
2. W konsekwencji, w ogóle nie było widać że na konwencie jest 565 osób - jakbym miał szacować na oko, powiedziałbym że jakieś 350. Siadł też, niestety, aspekt towarzyski - na korytarzach nie było po prostu gdzie porozmawiać, a zasuwanie piętro czy dwa w dół na placyk przed szkołą za każdym razem kiedy się kogoś spotka jest kiepskim rozwiązaniem.
3. Sleeproom otwarty od 23 do 11. Konsekwencja tego niedogadania co wyżej. Kwas, co tu dużo mówić.
4. Sporo zamieszania od strony orgów, z salami, miejscami do grania i drobnymi detalami. Ale nie narzekamy, bo Zioło zrobił pompki.
Wyszedłem z konwentu z minimalnym lootem: egzemplarzem "Previous Occupants" (który trafił do Iny) i bardzo wczesną betą gry TORa, "Mists".
W sumie, przyzwoicie.
First things first, Orient Express. Ze względu na kwestie lokalizacyjne - narzekanie jest tym razem na samym końcu - trudno ocenić efektywność prelekcji. I ja i Ina mieliśmy chyba dość sporo osób na sali, część z nich potem widziałem na sesjach. Ina fasilitowała Love in the Time of Seid (sądząc po opiniach, najfajniejsza sesja tej edycji OE), Mars Colony i In the Belly of the Whale, vh poprowadził Maid w sobotę. Ja poprowadziłem całkiem zacne Hatchet City do Apocalypse World w piątek (szkoda, że ze względu na zamieszanie z sleeproomami zgubiłem jednego z graczy), średnie My Life with Master (just ofr the record, gracze ponownie wybrali Mistrzynię, nie Mistrza) i razem z vh, Olą i najwierniejszym uczestnikiem OE tej edycji, Towerem, nienajgorsze Polaris. Oprócz tego, zagrałem jeszcze świetne S/Lay w/Me z Darkenem. Czyli 4 sesje na konwencie, nieźle. Żałuję że w nocy z soboty na niedzielę byłem na tyle nieprzytomny, żeby nie wpaść na to, żeby zagrać Microscope z chłopakami z Lans Macabre - do nadrobienia następnym razem.
Do poprawienia:
1. Miejsce do wpisania się na kartkach sesji powinno wrócić.
2. Lepiej wyeksponowane Sesje na Życzenie.
3. Na przyszłość, trzeba dokładniej powiązać prelekcje OE z rozpiską sesji.
Jeszcze jeśli chodzi o moją prelekcję ("Erotyka w RPG"), to trzy rzeczy:
1. Zdałem sobie sprawę, że jeśli nie liczyć prelekcji z prezentacjami gier OE - które są raczej freestajlem z przedstawianiem gier, i nie bardzo różnią się od rozmowy na korytarzu - to zaliczyłem prowadzenie swojej pierwszej evar prelekcji konwentowej. Zabawne.
2. To może nie było całkiem tak, że erotyka w tej prelekcji polegała na tym, "że po godzinie publiczność orientuje się, że została wyruchana", ale to dobry mem i warto go zapamiętać.
3. Mam niemiłe wrażenie, że powiedziałem bzdurę przy machaniu rękami o S/Lay w/Me - mianowicie, że Ty dostajesz kości za działania w stronę Kochanka i za łupanie Potwora, ale nie za działanie w stronę realizacji celu, podczas gdy, naturalnie, dostaje się je za działania w stronę Kochanka i realizacji celu, ale nie za łupanie Potwora.
Nie bardzo się orientuję jak wyglądało inne granie w RPGi na konwencie - rozpoznam gościa z dredami który chyba prowadził jakieś D&Dy, i pewnie ktoś z Portala ciągnął jakąś Neuroshimę, ale np. bardzo zdziwiło mnie to, że nie widziałem nigdzie żadnej informacji o sesjach Savage Worlds, biorąc pod uwagę że hype, że wydawca jest z Wrocławia, i tak dalej. Bo że nie było info o sesjach Robotiki to żadne zaskoczenie, pamiętając Falkon (na całe szczęście, Nelek dostarczył niezawodnej metody prowadzenia jednostrzałów Robotiki).
Jeśli już mowa o fandomie to, o ile mi wiadomo, napinacze z blogosferki i bagienka zawiedli i nie było klepania ROLa (a jeśli było, to takie że nikt nie zauważył). Manifestacje solidarności e-fandomu podobno miały objawić się całym jednym gościem w t-shircie z hasłem "zapłać Encowi!" na panelu dyskusyjnym wydawców, ale mój kontakt z tym eventem polegał na przejściu przez niego z jednej sesji na drugą, więc nie wiem czy ten wyraz gniewu i oburzenia doszedł do skutku czy też nie.
Jedną z najfajniejszych rzeczy było ściągnięcie Frederika Osteergarda (niestety Tobias Wrigstad nie mógł przyjechać) z grupy ludzi od jeepformu. Byłem na 3/4 jednej jego prelekcji, i ominąłem warsztaty jeepowe oraz nie grałem w żadną z dwóch gier które prowadził - jeepy są fajne, ale raczej nie dla mnie, za dużo w nich LARPów. Pogadałem z nim krótko, ale było fajnie. Miło spotkać kogoś spoza swojej grupy RPGowej, kto kojarzy te same nazwiska autorów różnych gier. A, i rozwiązanie gości od jeepformu - tj. zrobienie sobie listy technik i wrzucanie do konkretnych gier tylko ich nazw - jest całkiem sprytne i inspirujące. Generalnie ściąganie gości spoza Polandii jest super i potrzeba go więcej, więc kudosy dla orgów, oby tak dalej.
Z rzeczy które ssały:
1. Budynek. Orgowie kiepsko dogadali się z dyrekcją - fajna szkoła z bardzo szerokimi korytarzami była niedostępna dla uczestników, a wszystkie punkty programu odbywały się w przylegającym do niej budynku który trochę przypominał nowszą, wyższą i przeszkloną wersję krakowskiej YMCA, z wąskimi korytarzami, dziwnym układem pomieszczeń i tak dalej. W efekcie, atmosfera trochę jak z ostatniego Imladrisu.
2. W konsekwencji, w ogóle nie było widać że na konwencie jest 565 osób - jakbym miał szacować na oko, powiedziałbym że jakieś 350. Siadł też, niestety, aspekt towarzyski - na korytarzach nie było po prostu gdzie porozmawiać, a zasuwanie piętro czy dwa w dół na placyk przed szkołą za każdym razem kiedy się kogoś spotka jest kiepskim rozwiązaniem.
3. Sleeproom otwarty od 23 do 11. Konsekwencja tego niedogadania co wyżej. Kwas, co tu dużo mówić.
4. Sporo zamieszania od strony orgów, z salami, miejscami do grania i drobnymi detalami. Ale nie narzekamy, bo Zioło zrobił pompki.
Wyszedłem z konwentu z minimalnym lootem: egzemplarzem "Previous Occupants" (który trafił do Iny) i bardzo wczesną betą gry TORa, "Mists".
W sumie, przyzwoicie.
"[...] podczas gdy, naturalnie, dostaje się je za działania w stronę Kochanka i realizacji celu, ale nie za łupanie Potwora".
OdpowiedzUsuńNaturalnie! Każde dziecko wie, było przecież na polskim w gimnazjum. ;-)
Fajnie, że konwent (w sumie) udany.
Nid,
OdpowiedzUsuńSkoro Enc poprosil o wyciszenie sprawy, bo sie z ROL dogadali, to fandom sprawe wciszyl na prosbe zainteresowanego.
Wiec nic dziwnego w tym, ze nikt nie krzyczal, nie widze. Zreszta, jak ktos zauwazyl, teraz byloby to kopanie lezacego.
1. Gdybyś zagrał w szkopa z chłopakami z Lans Macabre i beze mnie, to naprawdę miałabym Ci to a złe ;)
OdpowiedzUsuń2. Nelek wymyślił najlepszy patent na tym konwencie, vh - najlepszego mema, ale suchar należy do Oli!
3. Dzięki za "Previous Occupants", bo sama zgubiłam kopię, którą dostałam od Frederika :P (albo ktoś mi ją zwinął, kiedy prowadziłam Mars Colony i rozwaliłam mój stuff na stole), więc strata została zrekompensowana.
4. Śmiem też twierdzić, że Twoje Hatchet City było o kilka stopni lepsze niż tylko "całkiem zacne". Jak zawsze mam poczucie niedosytu AW.
5. Nie wydaje mi się, żebyś powiedział głupotę o S/Lay w/Me podczas prelekcji, ale może nie wyłapałam po prostu.
6. Powrót do zapisów na OE - jasne. Można jeszcze dodać numer telefonu przy każdej sesji z dopiskiem, że jeśli się człowiek spóźnił, albo czeka a prowadzącego nie ma, to żeby dzwonić. Wiem, że numery były dopisane przy GoD-ach, ale część ludzi chyba nie zwracała na nie uwagi. Za to miejsce na tablicę OE było zacne - wszyscy gromadzili się na tym nieszczęsnym placyku, więc siłą rzeczy musieli obok niej przechodzić.
Staszku: ale ja w to grałem, powinienem był pamiętać ;-) I naturalnie, bo przecież tak jest w pierwowzorach literackich, u Howarda czy CASmitha.
OdpowiedzUsuńSeji: no, to rzeczywiście brzmi pięknie, ale raczej zostanę przy mniej pięknym wyjaśnieniu ;-)
Ino:
2. ej, to który w końcu mem jest najlepszy? ;-)
4. co przypomina, że najwyższy czas odpalić jakieś dłuższe AW kiedy tylko wyklaruje się harmonogram zajęć...
6. yup, na pewno lepiej będzie też wyglądało, jeśli numery będą wydrukowane na kartach, a nie dopisane długopisem.